Gravelowe przygody triathlonistów – triathlon na chwilę w tle, emocje nadal prawdziwe!
Po intensywnych startach w Warszawie część naszych zawodników dała ciału nieco odpocząć od pianki i roweru czasowego… tylko po to, by wskoczyć w kolejne wyzwania!
Michalina Plichowska i Aleksander Solop zamienili start solo na wyjątkowe, drużynowe wyzwanie – 6-osobową sztafetę BTH – Border to Hel, czyli bieg od granicy z Litwą aż na Hel! Blisko 450 km do pokonania! Michalina przebiegła 70 km, Aleksander – prawie 100 km! Cała drużyna dotarła na metę w 45,5 godziny – po drodze przetrwali niejeden kryzys, chwile zmęczenia i zaciętej walki z trasą, ale charakter i wsparcie zespołu wygrały!
Tymczasem w Ślesinie, w zawodach Aqua Speed Open Water Series, na dystansie 1900 m wystartował Filip Tomczuk! Kolejny start w wodach otwartych za nim – brawa za odwagę, determinację i świetny wynik w rywalizacji z żywiołem!
Paula Zdziechowska wystartowała w Nocnym Półmaratonie we Wrocławiu, gdzie nie tylko pokonała kolejną edycję z uśmiechem, ale też poprawiła swój czas – brawa za progres i determinację!
Na trasach Mazowieckiego Gravela zobaczyliśmy: Rafała Alasę, Wiktora Gowina, Maksima Anzina – którego social media pokazały, że momentami był to bardziej przełaj i przeprawa, niż klasyczna jazda gravelowa!
Debiut? – Debiut na pudle Roberta Szula w trailowym biegu na dystansie 10 km! Gratulacje za formę i miejsce na podium! W biegu na dystansie 5 km w tych samych zawodach formę potwierdziła Marta Szul – gratulujemy!
A na deser prawdziwa kolarska legenda – Flandrien Challenge w wykonaniu naszego klubowego kolegi – Maćka Żelewskiego! „A ja pochwalę się ukończeniem Flandrien Challenge! Zrobiłem 59 flandryjskich bergów – wczoraj 30 km i 400 m przewyższeń, dziś 240 km i prawie 3500 m przewyższeń. Jutro odbieram pamiątkową kostkę brukową, która przypieczętuje moje miejsce na liście chwały! Nie obyło się bez przygód – rozwalony rower, klasyczny flak z bombą po 180. kilometrze i walka do końca, żeby dojechać. Najgorsze? Kostki brukowe! Ale przejazd przez kultowe górki znane z Ronde van Vlaanderen robi ogromne wrażenie – zawodowcy to dziki z innej planety. No i… Belgia w tym sezonie to po prostu kolarska bajka.”
Gratulujemy hartu ducha i fenomenalnego osiągnięcia!
I choć część drużyny regenerowała się po wymagających startach, inni już szlifują formę w ramach kolejnych treningów z trenerem Łukaszem Lisem – przygotowania trwają pełną parą!
W przyszłym tygodniu czeka nas główny start dla niektórych zawodników – kultowy Rzeźnik! Górskie wyzwania, setki przewyższeń i biegowa przygoda życia – Przeznaczenie się zbliża…