Triathlon / Majówka / TRICLUB / Relacja / Sielpia / 2023

Kolejna odsłona TRICLUBowej majówki za nami. Tym razem wyjazdowo. Korzystając z dobrego układu wolnych dni w kalendarzu ciut łatwiej o wyrwanie się z Warszawy. Po 3 latach wróciliśmy do Sielpi i… okazało się ponownie fantastycznie. Dla kilku osób był to sentymentalny powrót, a dla wielu nowe odkrycie. Miejscowość jest mała, jeziorko po rewitalizacji wygląda obłędnie, a warunki do treningów bardzo korzystne. „Łucznik” czyli nasza baza to bardzo przyjazne miejsce i mimo drobnych minusików jako miejsce obozowe jest super. Okolica Sielpi to lasy i małe miejscowości. Ruch na drogach jest mały i do tego można znaleźć wiele tras i alternatyw. Niestety czasem pojawiają się odcinki gorszego asfaltu, ale też widać poprawę tam gdzie kiedyś było fatalnie. Warunki basenowe wystarczające i mimo, że na basen trzeba dojechać do Końskich to rekompensuje to późniejsza kawiarnia – każdy tam znajdzie jakiś deser godny chwalenia. Nowa ścieżka wokół jeziora nadaje się na poranny rozruch. Jako, że wcześniej tej opcji nie było to tym razem korzystaliśmy z niej prawie cały czas. Natomiast Sielpia to lasy i opcji biegowych tam jest więcej i tym razem nie odwiedziliśmy słynnego w tamtych okolicach: Nieba i Piekła.

W planie treningowym było 6 dni treningowych i właściwie wszystko co zaplanowane zostało zrealizowane. Ominęliśmy jedynie wpisane ołówkiem open water – mimo dobrej pogody w majówkę jednak na OW ciut ciepła zabrakło. Trenowaliśmy w podziale na grupki, więc: objętość, zadania, tempo oraz liczbę treningów można było dostosować do możliwości zawodników. Czym liczniejsza grupa tym łatwiej i lepiej trenuje się w podgrupach. Głównym akcentem obozowym był rower i z pewnością dało się to odczuć, zarówno po liczbie jednostek jak i zadaniach. Oczywiście nie zabrakło pływania i biegu gdzie też były akcenty. Wykorzystując nadmiar czasu na sport podczas takiego wyjazdu skupiliśmy się również na ćwiczeniach uzupełniajacych oraz technicznych w każdej konkurencji. Jako że sezon już niedługo to elementy techniczne były mocno powiązane z nadchodzącymi startami i specyfiką zawodów. Sam obóz zmęczył, nauczył, ale dał również odpocząć. Działo się wiele i dni były długie, czas wypełniony sportem i dobrym nastrojem. Obozy to super czas pod wieloma względami, ale zrozumieć to można jedynie w nich uczestnicząc. Ps. Kolejna okazja już w czerwcu 😉  kliknij tutaj

Majówkowy camp to również wyjazd rodzinny. Pierwszy raz zorganizowaliśmy sportową opiekę dla dzieci dorosłych zawodników. Czteroosobowa grupka Kidsów pod opieką Maksima poradziła sobie znakomicie. Podobnie jak dorośli mieli cały dzień wypełniony różnymi aktywnościami smakując również poprzez zabawę wszystkich trzech konkurencji triathlonu. Miejmy nadzieję, ze to nowy trend, który będziemy rozwijać.

Kilka ujęć z obozu: