vEveresting by TRICLUB – we did it!!!

YES, WE DID IT !!!
Finał vEveresting by TRICLUB za nami – szeroką ławą zaatakowaliśmy wirtualnie najwyższe szczyty świata!

Ale od początku. Co to jest vEveresting?

vEveresting z TRICLUB to seria wyzwań polegających na wspólnym zdobywaniu najwyższych szczytów górskich na rowerach stacjonarnych wpiętych w trenażery.
Wszystkie wyzwania realizowane były na platformie ZWIFT, a zdobycie szczytu oznacza pokonanie przewyższenia równego danej górze.
Zaczęliśmy w grudniu, od polskich klasyków- Śnieżka 1603 mnpm, Rysy 2503 mnpm. W styczniu „wyjechaliśmy” wyżej i zdobywaliśmy m.in. Olimp 2918 mnpm czy Pico del Teide 3718 mnpm. Luty był ostatnim mocnym przygotowaniem przed finałem. Pierwsi TRICLUBowicze zdobyli Everest Base Camp czyli ½ Mount Everest – 4424 mnpm i wpisali się tym samym do Galerii Sławy (Hall of Fame).
W wielkim finale część z nas zdobyła ½ vEverestingu, Mont Blanc, a nawet wielki i majestatyczny „Dach Świata”- Mount Everest – 8848 mnpm – co prawda w wirtualnej rzeczywistości, ale emocje i wysiłek były jak najbardziej realne, tak samo jak duma z naszych zawodników!

Dlaczego zdecydowaliśmy się na zorganizowanie takiego przedsięwzięcia?

Cele tego wyzwania były następujące:
– wzmacnianie hartu ducha zespołu. Trudne wspólne wyzwania umacniają nas jako społeczność.
– wpisanie się na listę Hall of Fame Everestingu (vEverestingu) oraz 1/2 Everesting oraz Hall of Fame śmiałków, którzy pokonali 10 000 mnpm,
– pokazanie społeczności TRICLUB Friends & Family, że mimo różnych atakowanych szczytów możemy takie wyzwania atakować wspólnie,
– poprawa kondycji i umiejętności w kolarstwie dzięki dodatkowym treningom i motywacji związanej z ambitnym celem,
– włączenie dodatkowego bodźca motywacyjno-treningowego, a także nutki rywalizacji.

Jak wyglądało to wszystko krok po kroku?

Oczywiście przedstawiony wyżej podział na etapy był założeniem ramowym, każdy zawodnik jednak realizował swój własny cel, w swoim własnym „rytmie”. Trener pomagał dobrać odpowiednie trasy. Do finalnego celu zmierzaliśmy krok po kroku – liczył się progres i oswajanie organizmów z trudem kolejnych podjazdów. Oczywiście liczyła się wspólna praca, bo choć każdy mógł zdobyć inny szczyt, spotykaliśmy się razem (stacjonarnie i online), by wspólnie towarzyszyć sobie w zadaniu.
Na początku zaczynaliśmy spotkaniami na Google Meet oraz ZWIFT. Z czasem zaczęły pojawiać się inne pomysły, propozycje. I tak dwa razy udało się przeprowadzić vEveresting w wydaniu hybrydowym.
W lutym, dzięki uprzejmości Absolute Bike w Pruszkowie mogliśmy spotkać się z częścią grupy stacjonarnie. Miejsce było przygotowane i zaopatrzone, była to przyjemna odmiana od spotkań online, dlatego i finałowe spotkanie zdecydowaliśmy się zorganizować w podobnej formie.
Finałowe spotkanie odbyło się w pierwszy weekend marca, w Centralnym Ośrodku Sportowym w Spale. Miejsce wymarzone. Duch sportu wyczuwalny w każdej sali. Weekendowy wyjazd z zespołem oraz zdobywanie indywidulanych, najwyższych szczytów, w tym na największych śmiałków czekał Mount Everest.
Nie jest to lekki i przyjemny podjazd, ale dzięki sympatycznej i sportowej atmosferze, każdy zdobył swój własny „dach świata”.
Jak możemy podsumować vEveresting?
Myślę, że najlepszym odzwierciedleniem tego jak sprawdziło się zorganizowane wyzwanie będą opinie samych zawodników i uczestników vEveresting by TRICLUB:
Tomasz Kowalczyk: Pomysł z kosmosu – można jeszcze kilka godzin sobie na trenażerze pojechać, ale kilkanaście było wcześniej nie do ogarnięcia nawet myślami. A jednak, perfekcyjnie przygotowana podróż na szczyt szczytów, gdzie w jej trakcie zdobywaliśmy mniejsze góry, wspaniałe towarzystwo, finał w Spale i nic więcej do szczęścia nie było potrzeba. Z tej radochy nie mogłem się nawet zatrzymać na tym Evereście i poniosło mnie trochę wyżej – dziękuje Wszystkim.
Krzysztof Dresler: Zapowiedź trenerską wspólnego atakowania rowerem przewyższeń równych Mount Everest traktowałem jako szaleństwo. Jednak rozłożenie finalnego wyzwania na mniejsze kroki dało szansę ocenić swoje możliwości i lepiej się przygotować. Bez zespołu i siły wspólnoty TRICLUB nie byłoby to możliwe. Zdobycie Mont Blanc – Dachu Europy – daje mi profesjonalne spełnienie i wielką satysfakcję. Ta kropla potu na filmie slow motion mówi o wyzwaniu więcej niż 1000 słów.
Maciej Traczyk: To było dla mnie zupełnie nowe wyzwanie, nie mam za sobą żadnych maratonów kolarskich (jedynie maratony w jakich brałem udział to nocny maraton reklamożerców w kinie), a z racji że jeżdżę na MTB, to wyzwaniem samym w sobie było wysiedzenie tak długiego czasu „na siodełku”. Trener zaproponował coś ciekawego, nowego i do tej pory dla mnie nieosiągalnego. Pomyślałem, że warto spróbować. Muszę przyznać, że wspólne kręcenie mobilizuje, a kryzysy łatwiej pokonać. Prawie 7 i pół godziny na rowerze minęło jak chwila i na koniec mogę się cieszyć wjazdem na ½ wysokość Everestu. Bez Triclubowiczów bym tego nie dokonał, a świetna zabawa to przy okazji sportowych zmagań dodatkowy motywator do przekraczania kolejnych granic.
Możemy uznać vEveresting za udany projekt! Cieszymy się, że mogliśmy wzbogacić treningową rutynę, zmotywować i zachęcić zawodników do rowerowych wyzwań przy „nierowerowej” pogodzie i wzmocnić naszą TRICLUBową społeczność.
Poniżej odznaki potwierdzające wpisanie zawodników TRICLUB do Hall of Fame EVERESTINGU:
10 000 mnpm:
Tomasz Kowalczyk

Mount Everest 8848 mnpm:
Krzysztof Urban
Łukasz Lis
Everest Base Camp 4424 mnpm:
Karolina Pieczonka
Tomasz Jedwabny
Krzysztof Dresler
Maciej Traczyk
Aleksander Tarkowski
Podczas całej edycji „vEveresting by TRICLUB” wspólnie wjechaliśmy pod wielką górę w wysokości 182 tys. mnpm, co daje ponad 20 Mount Everestów. W zespole siła. Brawo MY!
Teraz nie ma dla nas szczytów nie do zdobycia!
Dołącz do TRICLUB!